sobota, 17 listopada 2012

Szukanie mieszkania i historia pewnego Hiszpana


 



     A więc jestem już na miejscu. Właściwie, jestem tu od poniedziałku, kiedy to zatrzymaliśmy się u znajomej na kilka dni. Kilka dni które przeznaczyliśmy na szukanie mieszkania, co wcale nie jest czynnością prostą, biorąc pod uwagę, że zostaję tu jedynie na 6 miesięcy, a nie rok co w wielu wypadkach jest minimalnym okresem wynajmu. Długie wieczory spędziłem na poszukiwaniu odpowiednich mieszkań w internecie. Jeszcze tylko zadzwonić i umówić się na wizytę z właścicielem lub... pośrednikiem. No właśnie. Agencji pośredniczących w wynajmie mieszkań jest masa i wielu właścicieli korzysta z ich usług. Miałem do czynienia z dwoma agentami, którzy pokazali mi po kilka mieszkań. Zasada działania podobna. Od najgorszego, do najlepszego, żebym zobaczył jak niesamowitą okazją jest ostatnie mieszkanie. Zapewnianie, że lokalizacja jest najlepsza z możliwych, że w kuchni jest szafka, kuchenka, lodówka i, oh(!), nawet mikrofalówka! Że tu mogę usiąść, tam mogę sobie coś schować, tu mogę zrobić sobie herbatkę, żyć, nie umierać. Stałym punktem programu jest informacja, że mieszkanie dopiero co zostało oddane do najmu ("Właśnie odebrałem klucze") i jest tak cudowną okazją, że za chwilę już będzie wynajęte jeśli nie zdecyduję się na nie teraz. Co z tego, że umowa po francusku, co z tego, że chcę w domu na spokojnie przemyśleć różne inne oferty. Już! Teraz! Jeszcze wczoraj spotkałem się z pracownikiem agencji, nazwijmy go Hiszpanem.


"Musiałem przesunąć nasze spotkanie bo właśnie odbierałem klucze do mieszkania które zaraz ci pokażę. Naprawdę świetna okazja, jesteś pierwszy który będzie je oglądał. Musisz szybko podjąć decyzję bo zaraz będę miał spotkanie z innymi chętnymi i na pewno ktoś je wynajmie." 


No ok, mieszkanie dupy nie urywa, lokalizacja ujdzie. 


"Ok, czy możesz mi napisać adres tego mieszkania?" 

"Po co ci on?" 
"Noo.. chciałbym w domu jeszcze zastanowić się, przyjrzeć się na spokojnie lokalizacji"
"O nie, nie możesz tak. Nie dam ci adresu. Musisz podjąć decyzje już teraz, bo zaraz kto inny je wynajmie." "Um... ok, możesz mi pokazać jeszcze jedno mieszkanie?"
"Chcesz je tylko obejrzeć, czy podjąć decyzję?"
"No.. chyba zanim podejmę jakąkolwiek decyzję, muszę zobaczyć mieszkanie?" 

Obrażony na mnie  (sick!) Hiszpan zawiózł mnie jednak do kolejnego mieszkania, które okazało się być całkiem fajne. Dobra lokalizacja, całkiem spoko urządzone. Myślę sobie, ok, jestem skłonny podjąć decyzję. Wracamy do biura, Hiszpan musi jeszcze zadzwonić do właściciela, czy zgodzi się na 6 miesięcy. 


"Chciałbym zobaczyć umowę."

"Jesteś bardzo skomplikowany."

Nie wiem co skomplikowanego jest w tym, że chciałbym zapoznać się z umową. Umowa wydrukowana, biorę ją z zamiarem spokojnego przeczytania w domu. Hiszpan po kontakcie z właścicielem ma dać mi znać. Świetnie . Już mam wychodzić, ale nagle...


"Proszę, musisz to podpisać."

"Ale co to jest?"
"To jest poświadczenie, że chcesz zarezerwować to mieszkanie. Musisz to podpisać, bo bez tego ktoś inny może je wynająć"
"Ale to jest po francusku, nie rozumiem tego."
"Wszystko jest ok, to standardowa procedura."
"Nie podpiszę czegoś czego nie rozumiem, wezmę to ze sobą, dam do przetłumaczenia znajomej która zna francuski i wtedy mogę podpisywać."
"Ale za chwilę to mieszkanie pokaże innym i na pewno je wynajmą."
"Trudno. Moje ryzyko."

Hiszpan zrezygnowany, wielce naburmuszony dał mi w końcu wyjść. Chwile później otrzymuję smsa.


"Właściciel zgodzi się na 6 miesięczną umowę. Mój kolega pokazał klientce mieszkanie i jest zainteresowana. Jutro po południu podpisze umowę. Jeśli chcesz mieszkanie, przyjdź przed nią o 14 i podpiszemy rezerwację. Odpowiedz szybko czy się zgadzasz."


Nie lubię jak ktoś robi ze mnie idiotę. Nie lubię też jak ktoś mnie do czegoś zmusza. Na smsa nie odpisałem, mieszkanie sobie odpuściłem. Hiszpan mógł sobie na mnie zarobić, ale stracił we mnie klienta przez swoje podejście. Wtedy zrezygnowałem z zabawy z agencjami i zacząłem dzwonić tylko po konkretnych właścicielach którzy sami wstawiali ogłoszenia na stronę. Dzisiaj znalazłem naprawdę porządne mieszkanie w dobrej lokalizacji. Zdecydowałem się na wynajem i jutro podpiszę umowę. Myślę, że będę zadowolony. Bruksela jest ciekawym i bardzo różnorodnym miastem. Ludzie i ich zachowanie, jedzenie, alkohole. Jest wiele tematów do których jeszcze wrócę. Tymczasem, kończę notkę i pozdrawiam wszystkich serdecznie. 

Pan Operator

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz