wtorek, 20 listopada 2012

Ciemna strona Brukseli

     Przez ostatnie kilka dni zdążyłem zwiedzić nieco okolicę. Na razie okolicę w której mieszka mój szef, bo do 1 grudnia mieszkam u niego. Później wprowadzam się do swoich skromnych 100m2. Ok, a więc co jest w pobliżu? Stare miasto i setki turystów, sklepy (od takich z kiczowatymi pamiątkami, przez te z pysznymi czekoladami, sklepy z ciuchami, biżuterią, po wielkie markety i galerie handlowe). Do tego restauracje, knajpy, bary. Najróżniejsze smaki z różnych stron świata, a więc mamy kuchnię włoską, wietnamską, chińską, japońską, etiopską i wiele innych. Znalazłem też jakieś 5 sex-shopów jeden obok drugiego. Wyglądały na dość dobrze wyposażone. Dwa kroki od wyjścia z klatki, znajdują się też 4 nocne kluby ze striptizem. Ostatnio idąc w nieco innym kierunku, trafiłem na ulicą pełną pań co do których profesji nie było wątpliwości. Szkaradne buźki nieco mnie odstraszyły, jednak następnego dnia wieczorem z ciekawości poszedłem dalej i gdzie trafiłem?
 Dzielnica czerwonych latarni! Oh, to dopiero była atrakcja. Ciągnąca się niemal w nieskończoność ilość okien z wijącymi pannami, zalotnie puszczających oczko do każdego przechodzącego mężczyzny. Uśmiechające się i zapraszające do środka, oświetlone światłami neonów półnagie piękności. No.. z tymi pięknościami to może trochę na wyrost, bo takich zbyt wiele nie było. Tutaj za dużo brzuszka, tam za mało piersi, tu za dużo makijażu, gdzie indziej z kolei celulitu. Gdzieniegdzie zdarzała się taka która na emeryturę powinna była już przejść wiele lat temu. Ale biorąc pod uwagę całokształt, było na co popatrzeć. Oczywiście tylko patrzenie wchodziło w grę, ale doświadczenie i tak bardzo ciekawe. Pomiędzy burdelami, znajdowały się sklepy nocne i puby. Moją uwagę z daleka już przyciągnęła polska flaga wywieszona na zewnątrz jednego z takich pubów. No tak, polski pub w ciekawej lokalizacji. Przed drzwiami wejściowymi kurwy jedna za drugą (ah ta dwuznaczność). A później się dziwimy, że mamy złą reputację jako imigranci. No nic. Kogo możemy spotkać na takiej ulicy. Oczywiście masę mężczyzn najróżniejszej narodowości i w najróżniejszym wieku. Czarni, biali, arabowie,  latynosi,, starzy, młodzi, wszyscy chodzą na dziwki. Jedni cwaniaczą, zaczepiając radośnie panienki zza szyb, inni nieśmiało na migi dopytują się ile przyjdzie im zapłacić. Uwaga na ulicznych "iluzjonistów" którzy, jeśli będziecie nieostrożni, bardzo szybko pozbawią was portfela pod pozorem pokazu sztuczek, czy uprawiania ulicznego hazardu. Kiedy ulica dobiegła końca, postanowiłem wrócić inną drogą i trafiłem na miejsce gdzie zacząłem się czuć nieco bardziej nieswojo. Może dlatego, że byłem jedynym białym wśród wielu grupek czarnoskórych. Tam też były "wystawy" z kobietami, tylko, że czarnoskórymi. Tam już niestety nie było na co patrzeć, więc szybko się zmyłem. Dziwne, ale czarne prostytutki były albo stare, bez zębów, albo obleśnie grube. Na tym skończyła się moja wieczorna wycieczka. Wróciłem do domu, poszedłem spać. Dzisiaj rano wychodzę do sklepu i co widzę? Uliczka w którą miałem zamiar wejść ogrodzona taśmami policyjnymi, radiowozy, funkcjonariusze kręcący się tu i ówdzie. Ktoś z policji robił zdjęcia chodnikowi. Nie mogłem dojrzeć zbyt wiele, ale wyglądało mi to na zabójstwo. No ślicznie. Ciekawe czy dożyję powrotu do Polski.

Pan Operator

1 komentarz: